wtorek, 22 grudnia 2015

15

Miałam wrażenie, że nogi zamarzły mi jak sopel. Zakrywam się szczelniej płaszczem, lecz szczęka nadal lata mi z zimna. Temperatura waha się około zera, a ja wybiegłam z mieszkania w kapciach, cienkiej piżamie i płaszczu Louisa. Niezbyt mądre, ale musiałam się stamtąd wydostać. Nie wiedziałam co z sobą robić, a jego obecność to było dla mnie za dużo. Musiałam spokojnie pomyśleć, a on mnie jedynie rozpraszał.
Wyznał, że mnie kocha. Dlaczego nie odpowiedziałam mu tym samym? To byłby idealny moment, lecz nie przeszło mi to przez gardło. Kocham go, ale nie mogłam tego powiedzieć. Nie, kiedy nie zna całej prawdy. A to oznacza, że muszę mu wszystko wyjaśnić. Problem w tym, że nie dam rady. Nie mam pojęcia jak to zrobić.
W prawdzie gdy byliśmy młodsi mówiliśmy sobie głupoty typu: ,,Moja miłość do ciebie jest tak ogromna, jak ilość gwiazd na niebie''. Nie sądzę jednak, że wiedzieliśmy wtedy co to tak naprawdę znaczy. Jak ważne są nasze słowa. Wciąż nie jestem pewna, czy Louis dobrze rozumie ich sens. Nie zniosę kolejnego rozczarowania. Nie, kiedy wszystko zaczyna się układać.
Westchnęłam głośno i spojrzałam w kierunku dzieci rzucających się śnieżkami. Są tak beztroskie i radosne, że aż miło popatrzeć. Ich powodem do szczęścia jest jedynie ten biały puch, chociaż jestem pewna, że gdyby go nie było, znalazłyby coś innego do zabawy. To jest niesamowite. Dzieci potrafią cieszyć się ze wszystkiego, nawet z najgłupszej błahostki. Dlaczego dorośli mają z tym problemy? Może dlatego, że bardziej poznaliśmy świat, jesteśmy mądrzejsi, bardziej doświadczeni. Teraz oddałabym wszystko, aby być jednym z tamtych dzieci.

Louis
Kiedy się obudziłem, Alex nie było już w apartamencie. Żadnej wiadomości, kartki, nic. Nie podobało mi się to, ale sam sobie wmawiałem, że po prostu poszła do spożywczaka. Chociaż nasza lodówka jest pełna.
Zszedłem z łóżka zrzucając przy tym kołdrę na podłogę. Dopiero teraz zorientowałem się, jaki tu panuje bałagan. Wszędzie leżą porozwalane rzeczy. Ciuchy Alex zwisające z fotela, brudne talerze na stoliku i parapecie, rozbite figurki pod ścianą, pościel wymieszana z naszymi ubraniami przy łóżku. Na samo wspomnienie tego, co nastąpiło wczoraj uśmiech wkrada mi się na twarz. Było niesamowicie. Alex ma w sobie coś, przez co czuję się przy niej innym, lepszym człowiekiem. Jakbym mógł dokonać wszystkiego. Nawet ukraść dla niej tą pieprzoną gwiazdę z nieba.
Założyłem na siebie czarne dresowe spodnie i białą koszulkę. Włosy jedynie przetarłem niedbale ręką. Właśnie wiązałem buta, gdy usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Przekonany, że to Aly wziąłem go szybko do ręki i odebrałem.
- Jest problem - po drugiej stronie słuchawki usłyszałem niespokojny głos Harry'ego. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na ekran. To numer Colina.
- Co jest? I gdzie Colin?
Cisza po drugiej stronie, ani trochę mi się nie podobała. Coś było nie tak.
- Pojechał załatwić ważne sprawy - głos Stylesa, był pełen napięcia, zupełnie jakby próbował przekazać mi złe wieści.
- Harry? Po co dzwonisz?
- Słuchaj jest nieciekawie. Musisz cały czas mieć przy sobie Alex i nie spuszczać jej z oka.
- Co ty pierdolisz? - zapytałem zbity z tropu.
- Nie wiem zbyt wiele, Colin nie chce nam nic mówić - przerywa na chwile, a potem dodaje ciszej - Alex jest w niebezpieczeństwie, cały czas ją obserwują.
- Kto?
- Colin próbuje to ustalić. Nie idzie mu jednak zbyt dobrze, jak na razie rekrutuje nowych specjalistów do pomocy, z resztą zobaczysz gdy przyjedziecie. Ochroniarze są już w drodze.
Ochroniarze? Jest aż tak źle, że nie możemy sami wrócić do Londynu. Co tu się dzieję, do kurwy!?
- Muszę kończyć Tommo. Trzymajcie się i pilnuj jej.
Zanim zdążyłem coś powiedzieć Harry się rozłączył. Co to ma być? Chcę zapytać o wiele rzeczy, a on się po prostu rozłącza. Klnąc w duchu Stylesa, wybieram numer do Aly. Po kilku sygnałach widzę jednak wibrującą komórkę brunetki na stoliku nocnym. Genialnie.
Nie mam pojęcia gdzie ona może być, ale wiem, że muszę ją jak najszybciej znaleźć. Nie pozwolę, aby ktokolwiek ją skrzywdził. Nikt nie ma prawa tknąć mojej Aly.
Chcę wciąć swoją kurtkę z wieszaka, kiedy orientuję się że jej nie ma. Wisi jedynie brązowy płaszcz Alex. Musiała założyć moją kurtkę. Wziąłem więc pierwszą lepszą bluzę, mając w dupie fakt, że na dworze jest naprawdę zimno. Liczyła się wyłącznie Alex.
Otworzyłem i dosłownie wypadłem na korytarz wpadając na ścianę. Kiedy odzyskałem równowagę i chciałem iść dalej, stanąłem jak wryty.
- Jesteś pijany? - głos brunetki był jak lek na moje skołatane nerwy. Bez zawahania podszedłem do niej i zamknąłem w mocnym uścisku. Widziałem zdziwienie na jej twarzy, jednak teraz wydawało mi się to małoistotne. Ważne, że tu jest i nic jej się nie stało.
- Nie wypiłem ani kropli - powiedziałem w jej włosy - Po prostu mi ulżyło.
Kiedy znów spojrzałem na Alex, coś mi nie pasowało. W jej oczach było coś niepokojącego, a na policzkach lśniły łzy.
- Musimy porozmawiać - powiedziała cicho.

Alex
Weszliśmy do sypialni. Kazałam mu usiąść, a sama chodziłam po całym po mieszczeniu. Z nerwów chciało mi się wymiotować. Mimo to powiedziałam mu wszystko. O tym jak go szukałam na imprezie, sprawdzałam wszystkie pokoje, aż w końcu zostałam do jednego wepchnięta. Powiedziałam mu o Jamesie, co mi zrobił i jak próbowałam uciekać. Potem o jego związku z Vicky i jak przez dwa miesiące musiałam mieszkać z Tomem, bo własna siostra wyrzuciła mnie z domu. Kiedy skończyłam Louis milczał. Właściwie przez całą moją opowieść nie powiedział ani słowa. Pasowało mi, że nie przerywał pytaniami, ale gdy ta cisza się przeciągała, zaczynał mnie wkurzać. Otworzyłam się przed nim, a on nie potrafi nic odpowiedzieć. Czułam, że fala gniewu wypełnia mnie od środka. Zdecydowałam jednak, że nie będę krzyczeć, to tylko pogorszyłoby sytuację. Louis na pewno jest w szoku, zaraz się otrząśnie i mnie mocno przytuli. Jestem pewna.
Kiedy jednak to nie następuje siadam obok niego na łóżku i kładę mu rękę na ramieniu. Nawet nie szczyci mnie spojrzeniem. Nie wytrzymuję.
- Louis - mówię może trochę zbyt głośno, staram się opanować głos i dodaje - Spójrz na mnie.
Kiedy jego szaro-niebieskie tęczówki spotykają się z moimi widzę ból. Momentalnie mięknie mi serce.
- To było kiedyś - mówię cicho - Nic nie zmienia, jest tak jak było. Po prostu jeśli naprawdę chcesz  stworzyć ze mną prawdziwy związek, to musiałeś się dowiedzieć.
Chciałam go objąć, jednak on gwałtownie pokręcił głową i wstał z łóżka, odrzucając moje ręce. Patrzyłam na niego zaskoczona tym co robi. Tego właśnie bałam się najbardziej, że mnie odrzuci. Nie wierzyłam jednak, że to zrobi.
Louis schował twarz w dłoniach, a ja widziałam w wyobraźni jego niezadowoloną minę. Znów się we mnie zagotowało.
- Nie wierzę! Ty się mnie brzydzisz! - krzyknęłam zrywając się gwałtownie na równe nogi.
Louis nawet nie zwrócił na mnie uwagi. To jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło.
- Ty skurwysynie! Draniu! Dupku - krzyczałam, na co Louis odwróciłam się do mnie tyłem - Pierdolony chuju!
Zaczęłam uderzać go w plecy, on jednak nawet się nie zachwiał. Poczułam jak opuszcza mnie cała energia a zastępuje ją rozpacz. Niech on przestanie i w końcu coś powie. Łzy zaczęły cieknąć mi po policzkach.
- Louis do jasnej cholery - nie miałam siły krzyczeć - Spójrz chociaż na mnie.
Ani drgnął.
Czułam się jakby ktoś rozdzierał mnie od środka. Kawałek po kawałku. Jeszcze wczoraj mówił, że mnie kocha. Spełniły się moje obawy. On nie rozumie tych słów.
Rozpłakałam się na dobre. Zasłoniłam twarz dłoniami, właściwie nie potrzebnie bo przecież i tak nie zwracał na mnie uwagi. Nie wiedziałam co mam zrobić. Jedyne co przychodziło mi w tym momencie do głowy to płacz. Wtedy poczułam mocne ramiona oplatające mnie od tyłu. Oddech Louisa muskał lekko moje ucho.
- Nigdy nie będę się ciebie brzydził - wyszeptał - Jesteś piękna.
Chwytając moje biodra, odwrócił mnie przodem do siebie. Pocałował mnie czule w czoło, a następnie mocno do siebie przytulił. Wdychałam jego zapach, próbując opanować oddech. Przymknęłam oczy, chłonąc całą sobą tą chwilę.
- Ja też muszę ci powiedzieć, co robiłem tamtej nocy.
Niespodziewanie mnie puścił, co wcale mi się nie podobało. Znaczyło jedynie tyle, że to nie będzie wesoła opowieść. Spojrzałam na niego wyczekująco, chcąc usłyszeć kontynuację.
- Najprawdopodobniej teraz mnie znienawidzisz, więc powiem ci na początek, że to co wyznałem wczoraj jest wciąż aktualne. Kocham cię Aly, chociaż sądzę, że będzie to miało dla ciebie małe znaczenie.
Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc do czego on zmierza. Jak jego miłość może mieć dla mnie małe znaczenie?
Louis westchnął.
- Tamtej nocy naprawdę dużo wypiłem i mało pamiętałem. Nie żebym się usprawiedliwiał, bo tego nie można usprawiedliwiać. Nie wiedziałem nawet co robię, gdzie i kiedy. Byłem w strasznym amoku. Właściwie pamiętam jedynie przebłyski. Wiem jednak, że... Przespałem się z Mayą, Aly.
Poczułam jakbym uderzyła o ziemię z taką siłą, że aż nie mogłam nabrać powietrza. Nie wierzyłam temu, co słyszałam. To niemożliwe.
Nie czułam nic. Po prostu pustka. Zupełnie jakby Louis wyprał ze mnie wszelkiego rodzaju uczucia. Przyszło mi na myśl, że powinnam być teraz wściekła, krzyczeć na niego i wyzywać. Obwiniać o to, co się wtedy stało. Ale nie mogłam, nie miałam na to siły. Widziałam, że Louis jeszcze coś mówi, ale nic nie słyszałam. W mojej głowie pojawiały się różne myśli:
Kiedy byłam gwałcona, on zabawiał się z tą dziwką.
Gdyby był przy mnie, sprawy by się zupełnie inaczej potoczyły.
Mogłam go pilnować.
Ale przecież on jest duży, sam za siebie odpowiada.
Poczułam jego ręce na ramionach. Uniosłam wzrok i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Moje ciało przeszedł niemiły dreszcz, ale nie spuściłam oczu. Widziałam w nich skruchę, wiem że żałował tego co było. I może gdyby to była tylko zdrada to bym mu wybaczyła. Za to wszystko co dla mnie zrobił, jak mi pomógł. Ale jest coś, co bolało mnie bardziej od jego bzykania się z Mayą.
Tamtego wieczoru potraktował mnie jak zdzirę. Dobrze wiedział, co sam zrobił, ale mimo to wyrzucił mnie ze swojego życia na dwa lata. Akurat wtedy, gdy go najbardziej potrzebowałam. Nie dał mi wtedy nawet szansy na wytłumaczenie. Od razu mnie skreślił. Byłam to w stanie zrozumieć, kiedy myślał że to ja go zdradziłam. Ale teraz znam całą prawdę, on również. I to jest już zbyt dużo.
Zrzucam jego dłonie z ramion i odwracając się na pięcie idę w kierunku łazienki. Muszę pobyć sama, bez niego.
Mam załzawione oczy, ale mimo to coś czerwonego mignęło mi po prawej stronie. Zatrzymuję się w pół kroku, widząc na ścianie małą rozbrykaną kropkę. Zmarszczyłam brwi i wtedy kropka znikła.
- Alex! - krzyknął Louis i rzucił się w moją stronę.
I wtedy padły pierwsze strzały.

Ciąg dalszy nastąpi...

***
I tym oto sposobem dotarliśmy do końca Unsafe! Nie wiecie nawet, jak się cieszę, że to zrobiłam. To opowiadania wydawało mi się już tak nudne i przewidywalne, że musiałam to zakończyć. Mam nadzieję, że druga część o wiele bardziej Wam się spodoba. Pierwszy post pojawi się w styczniu na zupełnie nowym blogu :)
Korzystając z okazji, chciałabym Wam życzyć spokojnych i radosnych świąt, dużo miłości, wspaniałych chwil oraz aby rok 2016 był jeszcze lepszy niż poprzedni <3
Kocham Was robaczki, pozdrawiam i do usłyszenia, Rouse xoxo  

6 komentarzy:

  1. Ale, że jak koniec? To jest epilog?? Iż jestem w szoku :o Ale sie ciesze, że będzie druga część i nie moge sie już doczekać :D A wracając do rozdziału.. mega genialny, wspaniały :3 Jak zawsze ;) Tyle emocji! W końcu mu wyznała prawde, odebrał to hmm.. sama nie wiem co ja myślałam, że jak to odbierze? :P Szczały?? O mój boże! Mam nadzieje, że wszystko w porządku, że nic jej i jemu nie będzie :o Oraz mam nadzieje, że mu wybaczy tamtą zdrade :/ Kocham <33333 <333 i czekam na linka do drugiej części <3333 <333333 Buziaki i dużo weny :* Także ci życze wesołych i spokojnych świąt, oraz szczęśliwego nowego roku :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to koniec??? Ojejku :/ Nie mogę się doczekać następnej części. A tak w ogóle to rozdział świetny, w sumie jak zawsze ♥ Życzę ci dużo weny i spokojnego pisania ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Możesz dać link do swojego nowego bloga ? Myśle , że większość osób jest zainteresowana . Masz talent i pisz dalej ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło czytać takie komentarze :)
      Cały czas pracuję nad nowym blogiem, chcę aby druga część wyszła lepiej od pierwszej. Staram się samej sobie postawić wyżej poprzeczkę. Jedyne czego potrzebuję to czas, którego niestety mi brakuje. Obiecuję jednak, że niedługo pojawi się notka ze zwiastunem i linkiem do bloga ! :)

      Usuń
  4. o kurde, laska!
    zaczęłam czytać wczoraj i skończyłam dopiero o 1 i nie miałam już siły, aby pisać komentarz, wiec pisze dzisiaj!
    Poziom Twojego pisania jest z dnia na dzień coraz lepszy! Jestem zakochana w Twoich opowiadaniach!!!
    A to to już totalny sztoooooos! Kurde! nie mogę doczekać się następnej części tego opowiadania, bo to na pewno będzie totalna miazga!!!
    Liczę, ze jak tylko następna część się pojawi, a na niej następny rozdział to zostane o tym powiadomiona!
    Pozdrawiam serdecznie!!!
    Pure Heroine xoxo

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju jak ty świetnie piszesz <3 zaczęłam wczoraj czytać i dzisiaj skończyłam po prostu woow, żadne opowiadanie mnie tak nie wciągnęło:D
    W wolnej chwili zapraszam do mnie, dopiero zaczynam i bardzo cenne są dla mnie wszelkie opinie ;)
    http://w.tt/1pMGHf3

    OdpowiedzUsuń