niedziela, 1 listopada 2015

11

Długo nie docierało do mnie co jej zrobiłem. Tak naprawdę zrozumiałem to dopiero następnego dnia przy śniadaniu. Kiedy weszła do jadalni i nasze spojrzenia spotkały się dosłownie na chwilę. Jej nie było przykro, ze względu na to co kiedyś do mnie czuła. Ona cierpiała.
Potem umiejętnie unikała mojego wzroku i nie dawała po sobie poznać tego co czuje. Śmiała się z żartów Nialla i planowała z Harrym jak odegra się na Zaynie. Nikt nie powiedziałby, że coś ją gryzie. Nikt z wyjątkiem mnie, znam Alex lepiej niż siebie.
Po śniadaniu pomogła Meg w sprzątaniu, tak ja zawsze, a potem uciekła do swojego pokoju. Wiem, że mnie unika, boi się mnie. To sprawia, że czuję się jeszcze podlej. Chcę jej wszystko wytłumaczyć. Nawet nie po to, aby zagłuszyć wyrzuty sumienia, muszę coś zrobić aby jej ulżyć.
- Już wczoraj mi się wydawało, że coś jest nie tak - nie wiadomo skąd obok mnie pojawił się Harry - Dawno nie widziałem jej tak przybitej.
Harry i Alex się przyjaźnią od samego początku. Są w tym samym wieku, dobrze się dogadują. Właściwie już się do tego przyzwyczaiłem, ale mimo to czuję irytację, słysząc słowa Stylesa. Nie znał jej aż tak dobrze, dlaczego on to zauważył?
- Myślałem, że mówicie sobie wszystko - burknąłem i dopiero po chwili zorientowałem się, jak to zabrzmiało. Staram się jednak tego nie pokazać. Włożyłem ręce do kieszeni i przybrałem obojętny wyraz twarzy.
Harry spojrzał na mnie podejrzliwie.
- A jest coś, co powinna mi powiedzieć?
Milczę, bo zdaję sobie sprawę, że sam się wsypałem. Nie wiem co mu odpowiedzieć. Zabiłby mnie, gdyby się dowiedział, co zrobiłem Alex. Chociaż właściwie, to na to zasłużyłem.
Wzdycham, przeczesując ręką włosy.
- Spierdoliłem wszystko, Harry.
Chcę mu o wszystkim opowiedzieć, ale niespodziewanie pojawia się Colin. Zmierza nas surowym wzrokiem i zaprasza do swojego gabinetu. Czyli o wszystkim już wie.
Idę z Harry za Colinem. Kiedy znajdujemy się w odpowiednim pomieszczeniu, okazuje się, że Niall, Zayn i Liam już tam czekają. Każdy zastanawia się, co tak zdenerwowało mężczyznę.
Colin staje za biurkiem, poprawiając spinki przy mankietach. Przyglądałem mu się w napięciu.
- Jest coś, co muszę wam pokazać - powiedział lodowatym tonem - Usiądźcie.
Wszyscy natychmiast go posłuchali, zajmując miejsca na kanapach. Colin w tym czasie szukał czegoś w swoim laptopie. Kiedy skończył odwrócił go w naszą stronę i wcisnął play.
Filmik był krótki i rozgrywał się w naszej kuchni. Widziałem Tracy opuszczającą ramiączka sukienki. Zbliżała się zmysłowym krokiem do mężczyzny stojącego jak kołek. Po chwili rzuciła mu się w objęcia, całując przy tym każdy skrawek jego twarzy. Następnie widzę zdruzgotaną Alex i siebie odtrącającego Tracy.
Spuściłem wzrok. Co ja, kurwa, zrobiłem?
- Alexandra już widziała to nagranie - kontynuował Colin. Czułem na sobie jego oskarżycielskie spojrzenie - Wspólnie zdecydowaliśmy, że lepiej będzie jak na tym incydencie zakończymy naszą współpracę - uniosłem głowę - Alexandra zrezygnowała.
Unoszę zaskoczony brwi. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy. Spoglądam na chłopaków, szukając w nich wsparcia. Oni jednak milczą i unikają mojego spojrzenia. Zupełnie jakbym to im zrobił krzywdę, a nie Aly. Harry siedzi z mocno zaciśniętą szczęką. Jest zdenerwowany, Alex to również jego przyjaciółka. Ja też odczuwam złość. W tym momencie powinienem usłyszeć solidny opierdol, a następnie nakaz wyjaśnienia wszystkiego Alex. Tak jak robią prawdziwi kuple.
Nic takiego nie ma miejsca.
Trwa ta jebana cisza, która wkurwia mnie jeszcze bardziej. Mam tego dosyć. Wstaję z kanapy i wychodzę z gabinetu trzaskając głośno drzwiami. Potem ruszam do ogrodu. Muszę ochłonąć i przemyśleć wszystko na spokojnie. Nie pozwolę Alex tak po prostu odejść.

Stanąłem przed jej drzwiami, opierając czoło o chłodne drewno. Denerwuję się, jak dzieciak. Wiem, że nie mogę teraz nawalić. Nie dopuszczę, aby stąd wyjechała. Nie teraz.
Zapukałem, lecz nie doczekałem się odpowiedzi. Byłem jednak pewny, że Alex znajduje się w środku. Przycisnąłem klamkę.
Na kanapie leżała walizka, z której wystawały ubrania. Wokół panował bałagan, porozrzucane przedmioty walały się po całym pokoju. Nie wiedziałem, że Alex przywiozła ze sobą tyle rzeczy. Teraz jednak miało to najmniejsze znaczenie.
Nagle Alex wyszła z łazienki z kosmetyczką w ręce. Spojrzała na mnie nieodgadnionym wzrokiem.
- Nie pozwoliłam ci wejść.
Puszczam jej komentarz mimo uszu.
- Nie możesz teraz odjeść. Potrzebujesz tych pieniędzy.
Alex wzruszyła ramionami i podeszła do walizki. Wrzuciła do niej kosmetyczkę. Nie było po niej widać żadnych emocji, była zupełnie zamknięta. Wszystko bym oddał, aby teraz wiedzieć o czym myśli.
- Rozmawiałam z Colinem. Za te półtora miesiąca dostanę akurat tyle, aby spłacić długi z prawie wszystkimi odsetkami.
Pakowała kolejne rzeczy do tej cholernej walizki. Czułem, że z każdą chwilą coraz bardziej ją tracę.
- A studia?
Pamiętam jak opowiadała mi, że chce studiować sztuki piękne. Zawsze pięknie rysowała, historię sztuki ma w jednym palcu. Byłaby idealną studentką.
Widząc jej zawahanie wszystko rozumiem.
- To twoje marzenie, nie możesz tak po prostu zrezygnować.
- Założymy się?
- I co potem? Do końca życia będziesz pracować jako kelnerka w barze?
Alex wzruszyła ramionami, unikając mojego wzroku.
- Czemu nie, lubiłam tą pracę.
- Stać cię na więcej - podszedłem do niej - Nie niszcz sobie przyszłości. Ani ja ani Tracy nie jesteśmy tego warci.
Alex podniosła głowę i napotkałem jej pełne wyrzutu spojrzenie.
- Nie odchodzę przez to, że pieprzyłeś się z Tracy. Możesz sobie sypiać z kim chcesz, nic mi do tego.
Jednocześnie poczułem ulgę i ukłucie żalu. Gdzieś w głębi miałem nadzieję, że jej zależy.
- Więc dlaczego?
Alex otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć i niemal natychmiast je zamknęła. Miałem wrażenie, że walczy ze łzami. Nie wiem, co mną kierowało, ale ująłem jej twarz w swoje dłonie tak, aby patrzyła mi w oczy. Byłem świadomy, że to ostatnie czego teraz chciała, ale musieliśmy szczerze rozmawiać.
- Dlaczego? - powtórzyłem.
Na jej twarzy pojawiły się łzy. Spływały powoli po jej delikatnej skórze.
- Nie jestem maszyną, Louis. Byłam idiotką sądząc, że uda mi się udawać twoją dziewczynę i potem tak po prostu zniknąć. Nie da się tak.
Kciukiem wytarłem jej policzki.
- Może ty potrafisz udawać - kontynuowała - Ale ja nie. Nie jestem w stanie dalej tego ciągnąć. Znajdziesz sobie jakąś dziewczynę.
Przez chwilę analizowałem jej słowa. Zastanawiam się, co jej odpowiedzieć. Czuję, że zdejmuje moje dłonie ze swojej twarzy i znów się odwraca, do walizki.
Chyba czas na prawdę.
- Nie będzie żadnej innej dziewczyny, Aly - mówię wreszcie - Nie chcę nikogo innego.
Alex patrzy na mnie zszokowana nagłym wyznaniem. Sam jestem zaskoczony tym, co mówię. Nie czuję jednak, abym kłamał.
- Tak jak już ci mówiłem, na samym początku byłem zirytowany samą twoją obecnością - zaczynam a słowa bez wysiłku wypływają z moich ust - Szybko jednak to się zmieniło, a teraz jest nawet na odwrót. Nie mogę pozbyć się ciebie z moich myśli, jestem zazdrosny gdy widzę jak dobrze bawisz się z chłopakami, patrzę na ciebie i czuję, że mógłbym tak patrzeć godzinami - robię chwilową pauzę, bojąc się reakcji dziewczyny, ta jednak milczy więc kontynuuje - Dużo się między nami wydarzyło i potrzeba czasu aby to naprawić. Zrobiłem masę głupich rzeczy, których nadal żałuję. O wielu nie masz pojęcia i jestem gotów jak nigdy wcześniej, aby ci o nich wszystkich opowiedzieć. Czuję, że uczucie z przed lat wraca, Aly. I jeśli się postaramy, wyjaśnimy sobie wszystkie niedopowiedzenia, to naprawdę może nam się udać. Wierzę w to. Naprawdę mocno.
Alex patrzyła na mnie w zamyśleniu. Przyglądała się mojej twarzy, jakby próbowała z niej czytać. Wydawało mi się, że mijają godziny. Teraz jeszcze bardziej chcę wejść do jej głowy, poznać myśli. W tej chwili cisza była jak kat, z każdą sekundą coraz mocniej cierpiałem.
Alex położyła dłoń na moim policzku i kciukiem jeździła po moim zaroście. Jej oczy nagle pociemniały, co mnie zaniepokoiło.
- Ale ja w to nie wierzę - mówi w reszcie, niemal szeptem.
Przyłożyłem rękę do jej dłoni. Nie zabrała jej.
- Więc pozwól mi cię przekonać.
Widziałem zawahanie na jej twarzy. W moich myślach pojawiły się różne scenariusze. Byłem niemal pewny, że zaraz będzie kazała mi się stąd wynosić.
Ona jednak pokiwała łagodnie głową.
Uśmiechnąłem się i delikatnym, ale zdecydowanym ruchem przyciągnąłem ją do siebie. Poczułem kwiatowy zapach jej perfum, równie pięknych jak ona. Nasze spojrzenia się spotkały, pełne ciepła i czułości. Po chwili również nasze wargi im zawtórowały. Pocałunek był delikatny i intymny. Pierwszy raz całowaliśmy się nie na pokaz, tylko dlatego, że naprawdę tego chcieliśmy. Czułem miłe uczucie, wypełniające mnie w środku. Zupełnie jak kiedyś.
Kiedy skończyliśmy nie wypuściłem jej z swoich objęć. Nie chciałem by ta chwila mijała. Czułem jakąś dziwną potrzebę bycia blisko niej.
- To tak na początek - powiedziałem z uśmiechem.
Aly również się uśmiechnęła, a potem zatopiła twarz w mim ramieniu. Przycisnąłem ją mocniej do siebie. Czułem bicie jej serca, które było trochę szybsze niż normalne. Moje zaraz wyskoczy mi z piersi.
Nagle Aly zaczęła gwałtownie kręcić głową wyplątując się z mojego uścisku. Zmarszczyłem brwi, nic nie rozumiejąc. Dziewczyna stanęła ode mnie w bezpiecznej odległości, unikając mojego wzroku.
- Przepraszam - powiedziała cicho - To nie jest dobry pomysł, Louis.
Byłem całkowicie zdezorientowany. Chciałem chwycić ją za dłoń, lecz mi na to nie pozwoliła. Nic nie rozumiałem, przed chwilą było w porządku.
- Dlaczego? - zapytałem.
Jej twarz była przepełniona bólem.
- Muszę to wszystko przemyśleć. Nie jestem jeszcze gotowa na nic takiego, po prostu... Dużo się wydarzyło po naszym rozstaniu. Oprócz tego cały czas przed oczami mam obraz ciebie i Tracy. Ja ci nie zupełnie... To nie jest łatwe.
Wiedziałem co chce przez to powiedzieć. Musiałem jednak to usłyszeć.
- Ty mi nie zupełnie co? - słychać było pretensję w moim głosie, próbowałem to opanować. Aly spojrzała na mnie nieśmiało - Nie ufasz mi.
Cisza, która nastała jedynie potwierdziła moje słowa. Poczułem się jakby przywaliła mi w twarz. Nigdy nie przyszłoby mi na myśl, że Alex może stracić do mnie zaufanie. Wiele razem przeszliśmy, nie mogę uwierzyć, że przekreślił to jeden incydent z Tracy. Przychodzi mi do głowy, żeby jej opowiedzieć jak było naprawdę, że to wszystko było zaplanowane przez tą sukę. Powstrzymuję się jednak. Nie ma sensu teraz tego wyciągać.
Zaciskam mocniej szczękę, zdając sobie sprawę, że jej nie powstrzymam. Alex wyjedzie, niezależnie co jej powiem. Teraz na jej twarzy widziałem współczucie.
Odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z jej sypialni, czując jak odprowadza mnie wzrokiem.


Alex
Okryta szczelnie kocem siedziałam na balkonie, przyglądając się wieczornemu niebu. Zachody słońca są najpiękniejszą porą dnia. Mają swój niepowtarzalny urok, który zawsze mnie urzekał. Często je rysowałam.
Teraz jednak przyglądam mu się w zupełnie innym celu. Spakowałam już wszystkie torby, cztery razy sprawdziłam czy niczego nie zapomniałam. Byłam gotowa by wrócić do domu. Odwiozą mnie jednak dopiero jutro, a do tego czasu, nie mam co z sobą zrobić. Nie mogę znaleźć sobie miejsca.
Częściowo to wina Louisa. Nie mogę się uwolnić od wspominania jego słów i pocałunku. To co się dzisiaj zdarzyło, było tak nierealne, że wciąż zastanawiam się czy to aby nie był sen. Wszystko jednak wskazuje, że stało się to naprawdę.
Nie mogę powstrzymać żalu, przypominając sobie zawiedzioną minę Louisa. To co mówił było naprawdę piękne, jednak działo się za szybko. Musiałam wszystko sobie poukładać, przeanalizować. On musi to zrozumieć.
- Wszędzie się szukam - odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego. Uśmiechnęłam się na jego widok.
- I znalazłeś, coś się stało?
Harry przysunął drugie krzesło i usiadł obok.
- Przyszedłem się pożegnać - powiedział spokojnie.
Zmarszczyłam brwi.
- Ale przecież jutro jeszcze będziemy się widzieć. Wyjeżdżam po obiedzie.
- Ty tak, ale ja wylatuję za kilka godzin - przyznał, ale widząc mój pytający wzrok dodał - Lecę do Kate, ratować, to co jeszcze mogę uratować.
Wiem, że jemu i Kate raczej się nie układa. Ucieszyła mnie wieść, że będzie walczył o tę dziewczynę. To niestety już dość rzadkie wśród mężczyzn.
- W takim razie życzę ci powodzenia - uśmiechnęłam się, a Harry to odwzajemnił.
Nikomu w tamtym momencie nie życzyłam tak dobrze, jak właśnie jemu.



***
Dwie minuty do północy, ale wyrobiłam się, aby dodać jeszcze w weekend.
Miłego czytania, Rouse xoxo

2 komentarze:

  1. Super rozdział! <3
    Biedny Louis.. Chociaż ją na miejscu Alex też bym mu nie potrafiła zaufać po raz kolejny.
    I teraz pytanie które doskwiera mi od 1 rozdzialu, a mianowicie kiedy ona powie mu prawdę?! KIEDY ONA POWIE MU PRAWDE?!
    Może i niewiele to zmieni ale lepiej żeby powiedziała c:
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem tu nowa i właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały, które są wspaniałe :D Genialna historia :3 Jest 04:30 nad ranem, mam dziś parę godzin szkoły i sprawdzian, a później jadę na trening.. będę nie wyspana, ale nie żałuje ;) Warto było :D Od dziś jestem stałą czytelniczką :* Już to uwielbiam ♥♡♥♥ <3333 <333 ♥♡♥ Mam nadzieję, że Alex nie wyjedzie i że jej sie ułoży z Louis'em i że wyzna mu co sie stało przed laty :3 I Harry to jeden z najlepszych przyjaciół jakich można by sobie wyobrazić :3 Nie wiem co jeszcze tyle emocji :D Kocham, życzę weny, buziaki :* Liczę tylko, że będziesz dodawać często rozdziały, nie wytrzymam długo czekać na next'a! Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń